Kosmetyczne prezenty na dzień chłopaka

Kosmetyczne prezenty na dzień chłopaka

Hej!

Choć dzień chłopaka nie jest u nas popularny, to z roku na rok coraz częściej spotykam to święto w kalendarzu, oraz widzę pełno wpisów o nim w internecie. Tak naprawdę każda okazja jest dobra do sprawienia prezentu ukochanej osobie! :) Przygotowałam kilka kosmetycznych propozycji, które ja sama często kupuję i które się sprawdzają. 



 1. Perfumy 

To prezent na każdą okazję i zawsze się sprawdza! Moje ulubione męskie perfumy od lat to Hugo Boss No.6 (klik) Oprócz tego, że pachną obłędnie i wszędzie je wyczuję, są trwałe i nie trzeba wylewać na siebie całej butelki. Zapach określiłabym jako lekko słodki, ale jednocześnie cytrusowy i subtelny.
Świeżym, ale przy tym intensywnym i ciekawym zapachem jest Luna Rossa od Prada(klik) Intryguje i pasuje raczej do eleganckich ciuchów, to idealny wybór na wyjścia.
Trzecią propozycją jest zapach marki Paco Rabanne. Invictus (klik) pachną intensywnie i długo, utrzymują się tyle samo na ubraniu i skórze. To mocne i dominujące perfumy, choć jednocześnie słodkawy. Na pewno się wyróżnia i polecam go szczególnie dla młodych facetów.

2. Produkty do włosów

Odkąd mój facet odkrył matową pastę got2be beach boy od Schwarzkopf (klik ok 20zł) nie sięga po nic innego. Co więcej.. kupuje ją również jego tata, brat i koledzy. :) Jeśli twój facet układa sobie włosy to będzie fajny upominek lub dodatek do prezentu. Pasta na włosach jest  niezauważalna, a fryzura pod koniec dnia nie wygląda na tłustą, jak to się dzieje np po żelu. Wszystko trzyma się bez problemu przez cały dzień.
Z doświadczenia wiem, że faceci nie przepadają za używaniem zbyt dużej ilości produktów, a sami sobie najchętniej kupują popularne szampony typu Head&Shoulders - w końcu reklamuje go Lewandowski! :) A gdyby tak mieć jeden kosmetyk, którym można umyć i włosy i ciało? Na rynku jest trochę tego typu produktów, ale warto się zainteresować tymi z lepszym składem np Terre di Amerigo , do kupienia w Mydlarnia u Franciszka (klik ok 60zł)

 Aktualnie w Douglas (klik) trwa promocja -20% na wszystko dla niego na hasło MEN9
Bransoletka to Paul Hewitt

3. Kosmetyki do twarzy i ciała

Nawilżanie skóry to podstawa, a dobry krem szczególnie jesienią i zimą przyda się każdemu. A jeśli twój facet zarzeka się, że nie może się kremować, bo ma zarost, spraw mu produkt 2w1 od Clinique, który pielęgnuje skórę i brodę! (klik ok 180zł) Usłyszałam też kiedyś, że po pielęgnacji buzi skóra tylko gorzej się świeci i jeśli boisz się, że mężczyzna porzuci krem właśnie z tego powodu sięgnij po beztłuszczową wersję matującą (klik ok 180zł). Za to dla facetów z suchą skórą lub tych, którzy muszą się golić codziennie i twarz bywa podrażniona polecam emulsje nawilżającą (klik ok 180zł)  - mój tata od dawna używa jej po goleniu i nie chce sięgać po żaden inny kosmetyk.
Kosmetyki o najbardziej męskim zapachu do ciała to moim zdaniem seria Activist z The Body Shop. Po ich użyciu pachnie całe mieszkanie! Szczególnie polecam żel pod prysznic(ok 50zł) który nie ma mydła i koloru oraz.. dezodorant w kulce(ok 40zł) Przyznam, że mój facet nie jest fanem kulek, ale gdy skończyły się jego zapasy spróbował i stwierdził, że super chroni, nie jest po niej mokry i wystarczyła mu na około pół roku, gdzie normalnie dezodoranty zużywa w 3 tygodnie.


po lewej zel, po prawej dezodorant

4. Gadżety 

Faceci uwielbiają elektronikę! Wszyscy, bez względu na wiek. Ja za to uważam, że najlepsze prezenty to te które są praktyczne i cieszą. I jednym z nich jest golarka. Jeśli zdecydujesz się na jej zakup najlepiej wybierz taką, która ma akumulator i zasilanie sieciowe - to najwygodniejsza opcja. Warto też tutaj dołożyć i wybrać golarkę z jak najlepszymi ostrzami. Znalazłam dwie, które są godne uwagi : Philips S3110/06 (klik ok 250zł) oraz S3510/06 (klik ok 260zł). Różnica między nimi jest taka, że ta druga ładuje się znacznie szybciej (bo w godzinę, a nie w osiem) i kosztuje 10zł więcej. Obie można myć pod wodą!
Dla tych mężczyzn, którzy obcinają włosy na krótko lub wycinają boki super prezentem będzie również maszynka do strzyżenia. Zwracałam uwagę na zakres i znalazłam taką, która ma 0,5 do 23mm. Jest to Philips HC5450/15 (klik ok 180zł) i tak jak golarki ma zasilanie akumulatorowo-sieciowe :) 


A Ty co podarujesz swojemu facetowi? :) 
Jestem też ciekawa jakie są twoje ulubione męskie perfumy! 


Buziaki,
Oktawia 

ps. Post nie jest przez nikogo sponsorowany :)
ulubieńcy wakacji 2017 - kolorówka

ulubieńcy wakacji 2017 - kolorówka

Hej!

Lato niestety już za nami, a ja przedstawiam wam drugą część moich ulubieńców wakacji. Malowałam się rzadko, ale wyłoniłam kilka perełek z kolorówki! Kilka na pewno dobrze już znacie :)


Kobo, matt bronzing&contouring powder 
Kolor 308 Sahara Sand to ideał dla takiego bladziocha jak ja! Może nie utrzymuje się na buzi wiele godzin, ale zupełnie mi to nie przeszkadza. Wygląda bardzo naturalnie i daje efekt cienia. Choć to mało wakacyjny kosmetyk i używałam go również zimą, zaskoczył mnie tym, że pasował mi również, gdy byłam lekko opalona.
Recenzja - > klik

Golden Rose, highlighter stick 
Daje tak naturalny, piękny glow, ze zachwycam się za każdym razem gdy go noszę! Super utrzymywał się na skórze bez podkładu, nie ścierał się w upałach i był idealny na wyjazdy. Kolor 01 Bright Gold wyglądał przepięknie na opalonej skórze.
Recenzja- > klik

Golden Rose, Longstay liquid matte lipstick 
 Kolor 11 dobrze wygląda przy full make up'ie i przy lekko wytuszowanych rzęsach. Chętnie zabierałam tę szminkę na wyjazdy i na imprezy. Była idealna na wakacje, bo drobinki które w sobie ma pięknie odbijały się w słońcu.
Recenzja - > klik

5 tanich kosmetyków kolorowych, które uwielbiam -> klik


Nyx, glitter glue 
Przyklejony na niego cień jest nie do zdarcia. Sprawdzał się świetnie na wakacjach, gdy wklepywałam na niego jeden, błyszczący cień i to był cały makijaż oka. Wracając po wielu godzinach na zewnątrz wszystko wyglądało tak samo jak przed wyjściem! :)

Collection, lasting perfection
Ten korektor się chyba nie kończy, bo kupiłam go w zeszłe wakacje i wciąż go mam. Używam go jako bazy i nie zdarzyło się, żeby cienie mi się zebrały lub straciły kolor czy zniknęły w ciągu dnia. Nawet w upale makijaż oka wyglądał pięknie!<3
Recenzja - > klik




Wibo, neutral eyeshadow palette
Naprawdę lubię tę paletę. Jest mała, lekka i poręczna, a przy tym dość zróżnicowana kolorystycznie. Wykonuję nią lekkie dzienniaki i makijaże wieczorowe. Była ze mną na każdym wyjeździe w te wakacje! Poświęciłam jej cały post na blogu -> klik

Too faced, Sweet Peach 
Kolorystycznie najlepsza paleta na wakacje! Można nią wykonać nie tylko typowo brzoskwiniowy makijaż, ale też coś lekkiego w brązach lub klasyczne smoky. Zdarzało mi się użyć jednego błyszczącego cienia na całą powiekę (np. Luscious) i wyglądało to bardzo subtelnie.



 Wpis o pędzlach Zoeva -> klik

Bell hypoallergenic, matt&cover makeup
Przez całe wakacje najczęściej sięgałam po ten właśnie podkład. Ma miękkie, małe i lekkie opakowanie, więc był idealny na podróż. Nie odznacza się na buzi, daje zdrowy blask i schodzi niewidocznie i równomiernie. Mam kolor 01 Nude, który jest dość jasny, ale spokojnie nosiłam go nawet gdy byłam lekko opalona.
Recenzja -> klik

Eveline, serum 3w1
Ratuje każdy tusz, nawet najsłabszy. Dzięki niej nie musiałam się martwić, że tusz poskleja mi rzęsy, gdy będę się malowała w pośpiechu. Nawet przy cieplejszych dniach obyło się bez osypywania :)
Recenzja - > klik


Bourjois, healthy balance
Puder przeze mnie zapomniany, bo zimą był za ciemny. Uwielbiam jak naturalnie on wygląda na twarzy i jak drobno jest przemielony. Kolor 52 jest jasny i żółty, ale pasował mi dopiero jak się lekko opaliłam. Najczęściej nosiłam go bez podkładu, tak żeby tylko wyrównać koloryt. Utrzymywał się wtedy około 4h i zupełnie mi to wystarczyło.
Recenzja- > klik


Wibo, banana powder
Używam go tylko pod oczy. Jest mały i super sprawdzał się w podróży. Dogaduje się z każdym moim korektorem, nie robi mi ciacha czy kurczaka. Jestem też bardzo zadowolona z jego trwałości, bo u mnie wszystko się trzyma aż do zmycia!
Recenzja -> klik




A co Ciebie zachwyciło w te wakacje w makijażu? :) 
Może znasz któregoś z moich ulubieńców?


Zapraszam również do posta z ulubieńcami pielęgnacyjnymi -> klik 


Buziaki
Oktawia
Pielęgnacja włosów włoską marką Biofficina Toscana

Pielęgnacja włosów włoską marką Biofficina Toscana

Hej!

Pielęgnacja włosów to dla mnie przyjemność i coś, co już mi weszło w krew. Odkąd pamiętam nakładam odżywkę/maskę oraz serum. Ostatnio staram się poszerzać moją wiedzę na temat włosomaniactwa i stawiać na produkty dopasowane do moich włosów, oraz wysokojakościowe. 



O marce Biofficina Toscana nigdy wcześniej nie słyszałam i.. żałuję, że odkrywam ją tak późno! Jest to włoska firma, która od samego początku szukała składników z lokalnych upraw. Warto dodać, że mają one określone pochodzenie oraz zgodność z certyfikatami produktów organicznych. Kosmetyki są wegańskie, posiadają certyfikat ICEA (Włoski Instytut ds. Certyfikacji Etyki Środowiskowej - warto o nim poczytać) oraz są sprawdzane pod kątem zawartości niklu :)
Przyznam, że choć weganką nie jestem coraz częściej wybieram produkty właśnie dla wegan. Wierzę, że choć tak przyczyniam się odrobinę do nietestowania na zwierzętach.


Oczyszczający szampon do włosów - koncentrat

 


Przyznam, że na początku go nie polubiłam, bo.. musiałam znaleźć na niego swój sposób! Oczywiście już od pierwszego użycia mieszałam go w buteleczce według podanych na niej proporcji, ale coś mi ciągle nie grało. Za to teraz, gdy mam już 'wprawę' i wiem co i jak, nie mam pojęcia co mi mogło w nim nie odpowiadać :P 

Skład :
Aqua [Water], Zinc coco-sulfate, Decyl glucoside, Coco-glucoside, Glyceryl oleate, Glycerin, Epilobium fleischeri extract, Arctium lappa root extract*, Betula alba bark/leaf extract*, Hedera helix (Ivy) leaf/stem extract*, Juniperus communis fruit extract*, Eucalyptus globulus leaf oil*,Mentha piperita (Peppermint) oil*, Tocopherol, Benzyl alcohol, Sorbitol, Myristyl lactate, Benzoic acid, Dehydroacetic acid, Lactic acid, Limonene.

*z upraw organicznych


Szampon jest gęsty i należy rozrobić go z wodą i/lub z hydrolatem (dla wersji oczyszczającej polecany jest rozmarynowy), a następnie spienić. Dzięki tej specjalnej butelce jest to mega łatwe, bo wiemy w jakich proporcjach rozrobić szampon. Ma też precyzyjną, odkręcaną końcówkę, którą dotrzemy bezpośrednio do skóry głowy (nawet przy samej szyi). 



Zapach był dla mnie na początku bardzo męczący, bo jest dość specyficzny - ziołowy, kojarzy mi się z lasem! Z czasem przestałam zwracać na niego uwagę i może nawet mi się całkiem podoba? :)
Po umyciu skóra głowy jest oczyszczona i po raz pierwszy mam poczucie czystości jak po szamponie z SLS. Jedynie włosy nie są odbite u nasady, ale zauważyłam też że wszystkie krótsze włoski (baby hair) nie sterczą mi na wszystkie strony - ten efekt gładkości przy skórze głowy bez oklapu szczerze mnie zaskoczył, bo przy żadnym produkcie tego nie zaobserwowałam. Co najlepsze włosy są praktycznie tyle samo czasu świeże, co po 'zwykłym' szamponie!

włosy w świetle dziennym w pomieszczeniu

Przyznaję się bez bicia, że fanką szamponu bez SLS nie jestem, a raczej nie byłam. Ten nieźle się pieni, porządnie myje, ujarzmia włosy i wyglądają one bardzo dobrze, a oprócz tego zniknął problem ze swędzeniem nad karkiem.
Nie mogę też nie wspomnieć o jego wydajności. Butelka, którą ja mam to wersja 100ml, do której należy wlać 30 ml szamponu +70ml wody (lub +20ml hydrolatu i 50ml wody). Ja jednak wolę rozrabiać sobie to tak co drugie mycie, więc wlewam około 10ml szamponu plus ponad 20ml wody :D Taka mieszanka wystarcza mi właśnie na dwukrotne umycie skóry głowy, a jeśli nie mam na to czasu i myję raz, to po prostu zostawiam to pod prysznicem. Nic się z tym nie dzieje, nie rozwarstwia się, ale przy kolejnym używaniu trzeba ponownie wszystko spienić! 
Link do szamponu -> klik
Link do butelki -> klik

Odbudowująca maska do włosów 




 Z tego duetu to właśnie maski użyłam jako pierwszej. Mój facet stwierdził, że strasznie daje ode mnie ziołami i miętą, a mnie, dokładnie tak jak przy szamponie, męczył ten zapach.. i to tak, że nie mogłam usnąć! :P Na dzień dzisiejszy pachnie ona dla mnie.. przyjemnie! Lekko słodko, trochę jak miętowe cukierki. Na pewno jest to coś niespotykanego i oryginalnego, szczególnie jeśli chodzi o produkty do włosów. :) 



Pamiętam, że gdy włosy podeschły byłam w szoku, bo.. widzicie ten skręt?! tak wyglądają praktycznie za każdym razem po tej masce! Nie doczytałam, ale jest to produkt polecany właśnie do włosów falistych i kręconych. Moje, gdy były krótkie (do ramion i lekko za ramiona), kręciły się właśnie w ten sposób, ale teraz są długie i ciężkie, więc taki naturalny lok trzyma się tylko do rozczesania. (zdjęcie włosów wyżej było robione tego samego dnia, po prostu się uczesałam :D)

 Skład 
 Aqua [Water], Behenamidopropyl dimethylamine, Cetyl alcohol, Myristyl alcohol, Olea europaea (Olive) fruit oil*, Salvia officinalis (Sage) leaf extract*, Aesculus hippocastanum (Horse chestnut) extract*, Hedera helix (Ivy) leaf/stem extract*, Thymus vulgaris (Thyme) flower/leaf extract*, Urtica dioica (Nettle) extract*, Glycerin, Xanthan gum, Sorbitol, Mentha piperita(Peppermint) oil*, Salvia officinalis (Sage) oil*, Lactic acid, Benzyl alcohol, Sodium benzoate, Sodium dehydroacetate, Linalool, Limonene, Linalyl acetate.

 *z upraw organicznych



Konsystencja przypomina mi rzadki budyń i choć może to porównanie nie brzmi dobrze, to jest to plus! Rozprowadzenie maski równomiernie to jest chwila i ładnie trzyma się włosów. Dodatkowo nawet jeśli zdarzy mi się dojechać za blisko skóry (np koło ucha) włosy nie są tam przeciążone, mimo oliwy z oliwek wysoko w składzie. A skoro już przy niej jesteśmy, to zdradzę wam sekret.. moje włosy jej nie lubią. Ale chyba tylko wtedy, jeśli nakładam ją solo, bo po tej masce NIGDY nie zdarzył mi się puch, bad hair day czy kołtuny. 
Włosy zawsze wyglądają po niej dobrze. BA! Wyglądają świetnie - błyszczą, układają się, są idealnie dociążone i sypkie, miękkie i delikatne w dotyku. Mi ciężko by było z tą maską przegiąć, bo moje włosy wpijają wszystko i kochają nawilżanie. Jeśli Ty nie znasz jeszcze swoich włosów pamiętaj o zachowaniu równowagi PEH. :) 


 Tej maski można używać tak naprawdę w dwojaki sposób. 
  • Przed myciem/po myciu na około pół godziny (nie dłużej, bo włosy się rozpulchniają) dla głębokiego odżywienia jako maskę
  • Po myciu na pięć minut jako odżywkę 
Ja najczęściej nakładam ją na około 10 minut po myciu i odkąd ją stosuję czuję, że włosy są odżywione głęboko, a ich kondycja się polepszyła - co widać, ale czuję to również gdy ich dotykam. 



Link do maski -> klik







 
nie widać tego na zdjeciu, ale.. mam przekrzywioną głowę i dlatego włosy są takie 'krzywe' :D

 Produkty marki Biofficina Toscana nie należą do najtańszych. Maska za 200ml kosztuje 47zł, a szampon (koncentrat) za 150ml kosztuje 34zł. Jest to jednak bardzo wysoka jakość i jeśli chcesz zainwestować i naprawdę odżywić włosy, a nie przykryć problem - to jest świetne rozwiązanie.




Post powstał przy współpracy ze sklepem biofemina.pl, który jest wyłącznym dystrybutorem marki Biofficina Toscana. Oczywiście nie jest to jedyna firma w ich asortymencie, ale znajdziecie tam tylko kosmetyki organiczne i naturalne, czyli samo dobro! 

A Ty jak dbasz o swoje włosy? 


Buziaki
Oktawia
Ulubieńcy wakacji 2017 - pielęgnacja

Ulubieńcy wakacji 2017 - pielęgnacja

Hej! 

Na blogu jeszcze nigdy nie pojawili się ulubieńcy.. I na pewno nie będzie to comiesięczna seria, jak denko czy nowości.  Chcę, aby posty pojawiały się na koniec danej pory roku, a co z tego wyjdzie? :) Zobaczymy! Koniecznie dajcie znać w komentarzu co sądzicie o tym pomyśle. Na pierwszy ogień zapraszam na produkty, które sprawdziły mi się podczas tych wakacji - bo latem ten okres ciężko było nazwać.. :)


Iwostin, Solercin Purritin 
Krem ochronny SPF 50+ był mi niezbędny szczególnie w czerwcu. Po zabiegach kwasami nie mogłam opalać buzi, a ze względu na tendencje do niedoskonałości i cerę tłustą wybrałam wersje dedykowaną właśnie takiej cerze. Może ten krem nie matował jakoś specjalnie, ale chronił i spokojnie mogłam nosić na nim makijaż. Więcej o nim pisałam tutaj -> klik 


Avene, Cleanance Hydra krem łagodzący 
Po kuracji kwasami moja skóra potrzebowała ukojenia i nawilżenia. Postanowiłam kupić krem w aptece, wybrałam sobie konkretny, ale go nie było,. Konsultanta zamiast niego poleciła mi właśnie ten krem z Avene i to był strzał w dziesiątkę. Nie zawiera parafiny, łagodzi, nawilża i sprawdza się pod podkład. Ukoił moją skórę po zabiegach, która teraz jest w świetnej kondycji. Więcej o nim pisałam tutaj -> klik



Vianek, odżywczy krem pod oczy 
Alergia znacznie wysuszyła mi okolicę pod oczami i większość kremów tylko przykrywała problem lub pomagała w niewielkim stopniu. A tutaj? Efekt wow, bo w końcu wgłębienia po suchych miejscach są mniej widoczne, skóra zdecydowanie odżyła i nie mam już z nią żadnych problemów. Mimo mocno odżywczego działania krem nie obciąża i ma lekką konsystencję, dzięki temu stosuję go i rano i wieczorem. Więcej o nim tutaj -> klik

B-lens, hialdrops krople do suchych oczu 
Nosząc soczewki, oczy przesuszają mi się szybciej, a tym bardziej, jeśli korzystam z klimatyzacji. Zbawieniem okazały się krople dołączone do szkieł kontaktowych, które kupiłam w Rossmannie (sytuacja kryzysowa, pękła mi soczewka i musiałam szybko znaleźć zastępstwo). Swobodnie i bezpiecznie mogłam ich używać w ciągu dnia, ponieważ można je stosować z wszelkiego typu szkłami. To był mój must have na wyjazdach, bo dzięki nim, nawet po wielu godzinach w samochodzie czy hotelu, czułam się komfortowo i nie musiałam rezygnować z soczewek! :)


Bania Agafii, oczyszczająca maska dziegciowa do twarzy 
Nie spodziewałam się po niej aż takich efektów! Skóra po niej jest oczyszczona, pełna blasku, a wszystkie niedoskonałości są wyciszone i to bez przesuszenia! Ten produkt jest dla mnie kolejnym dowodem, że nie należy skreślać danej marki tylko dlatego, że do tej pory nie trafiłam na kosmetyk, który by mi się sprawdził. Inaczej nie odkryłabym tej perełki! :)Więcej pisałam o niej tutaj -> klik

Lush, Mask of Magnaminty
To już kultowy produkt marki, więc będąc w Pradze nie mogłam przegapić okazji, żeby go kupić. Dla mojej cery tłustej jest świetny, bo faktycznie oczyszcza, a skóra wygląda po nim jak nowa! Podoba mi się, że gdy mam ochotę po prostu myję nim twarz i zmywam, a gdy mam więcej czasu robię sobie z niego maseczkę :) Na temat Mask of Magnaminty pojawi się osobny wpis! <3






Ziołolek, Linovit A+E dermatologiczny żel do mycia 
To jest odkrycie, które sprawdzi się o każdej porze roku! Żel, którym może umyć się każdy członek rodziny od twarzy, aż po stopy :) Uratował mi skórę (dosłownie!) gdy uczulił mnie jeden z kosmetyków.. Zmniejszał podrażnienie, przestawało swędzieć i zniknęło dość szybko. Poświęciłam temu produktowi cały wpis na blogu -> klik
W sklepie www.ziololek.pl obowiązuje 10% na wszystko (łącznie z przecenami) na hasło ''kosmetykowyzg''. Spieszcie się, bo rabat niedługo wygasa :D


Artemis, cleansing gel z serii Med 
Zachwycił mnie swoją uniwersalnością, bo można nim umyć całe ciało. Dzięki temu, że mam małą wersję (znalezioną w kalendarzu Douglas) chętnie zabierałam go na wyjazdy i nigdy, mimo zmiany wody, mnie nie zawiódł i nie pojawiały się po nim niedoskonałości - wręcz przeciwnie, jeśli cos mi wyskoczyło, ten żel to łagodził. Pisałam o nim tutaj ->klik
Tak naprawdę Linovit to dużo tańszy i większy odpowiednik Artemis :D

Biolove, mgiełka do ciała zielona herbata 
Sięgałam po nią w gorące dni. Odświeża oraz delikatnie nawilża, więc była idealna po opalaniu. Zapach ma przepiękny, słodki, ale orzeźwiający! Szkoda, że nie utrzymywał się dłużej na skórze, był niesamowicie subtelny. Dzięki temu, że opakowanie jest plastikowe spokojnie mogłam zabierać mgiełkę na wakacje, czy po prostu do torebki.


Balea, arbuzowy żel pod prysznic 
Już rozumiem fenomen tych żeli - one pachną bosko! <3 ta wersja jest szczególnie wakacyjna. Nawet mój facet chętnie sięgał po ten żel właśnie ze względu na zapach! Oprócz lekkości i fajnego odświeżenia, żel przyzwoicie myje skórę i jest całkiem wydajny.



Spodziewajcie się również części ulubieńców z kolorówką!
Co z moich ulubieńców znasz? 

Buziaki
Oktawia

PROJEKT DENKO : LIPIEC I SIERPIEN 2017

PROJEKT DENKO : LIPIEC I SIERPIEN 2017

Hej!

Te wakacje upłynęły mi niesamowicie szybko, z czego oczywiście się nie cieszę.. Miałam kilka wyjazdów, krążyłam między jednym domem, a drugim i przez to denka lipcowego nie było. Dodatkowo produktów nie ma wiele, bo malowałam się rzadko, a pielęgnacja na wyjazdach opierała się tylko na tych 'koniecznych' produktach :D 



1. Dezodorant Rexona i Nivea oraz Aquaselin antyperspirant przeciw zwiększonej potliwości



Moje must have na lato. Choć biorythm od Rexony nie pachniał zbyt ładnie, bo wręcz mdlił, to spisywał się super. Antyperspirant invisible od Nivea to za to mój ulubieniec od dawna, często do niego wracam. Pachnie ładnie, chroni i nie brudzi ubrań.
Antyperspirant z Aquaselin to już inny produkt, bo stosuje się go 2x w tygodniu na noc. Przy regularnym używaniu widać poprawę i mniej się pocę, dlatego szczególnie latem o nim pamiętam :D

2. Benefit Gimme Brow i La Roche - Posay Effaclar żel




Ten maluszek do brwi był ze mną naprawdę długo, choć nie używałam go na co dzień. Kupiłam go z gazetą za 2 funty, a u nas taka miniatura kosztuje 70zł :) pisałam o nim tutaj (klik)
Miniaturę żelu dostałam od Pani dermatolog i w sumie był w porządku, ale.. nie zachwycam się. Nie zdecydowałam się na wersję pełnowymiarową po tym jak poleciłyście mi inne kosmetyki do oczyszczania cery (klik)

3.Próbki kremów : Yves Rocher hydra vegetal, SVR hydraliane legere, Biotherm Aquasource



Tak naprawdę żadna próbka nie zachwyciła mnie na tyle, żeby kupić dany produkt. SVR używałam już kilkukrotnie i zostawia dziwną warstwę, nie czuję się komfortowo gdy go noszę ;)
YR nieźle nawilżył mi skórę, ale to nie było coś 'wow'..
Biotherm natomiast był dla mnie zupełnie obojętny, a dimethicone na drugim miejscu w składzie wręcz mnie zniechęca do zakupu. Jest to silikon, który może zatykać pory :)

4.Tami płatki kosmetyczne i Joanna Sensual plasterki do depilacji twarzy



Nie umieszczam tu raczej zwykłych płatków, ale te z Tami są duże, fajne i niedrogie.(klik) Mam już ich kolejne opakowanie i jak narazie nie zamierzam z nich rezygnować.
Plastry do depilacji twarzy z Joanny były naprawdę fajne, a kosztowały kilka złotych. Używałam ich do wyrywania włosków między brwiami, bo mam je tam bardzo jasne i drobne i nigdy nie wyłapuję wszystkich pęsetą. Dołączona oliwka domywała wosk, który się przyczepił do skóry, ale niestety musiałam z niej zrezygnować, bo mnie zapychała.

 

5. Batiste suchy szampon



 Z racji wyjazdów używałam tylko tych maluchów. Zajmują niewiele miejsca, a zawsze się przydadzą! Batiste to moje ulubione suche szampony, a wersje zapachowe ze zdjęcia bardzo lubię :D
Pisałam o nich dawno temu tutaj (klik)

6. Calvin Klein Eternity moment i Mon Guerlain



Perfumy od CK były fajne na co dzień, ale niestety utrzymywały się tylko kilka godzin. Nie należały też do najbardziej wydajnych. Za to zapach od Guerlain mnie nie zachwycił, bo czułam go długo.. co było dość uciążliwe i takich perfum używać nie mogę. :)

7. Maść Acnelec i Tony Moly Panda's dream so cool eye stick



Zastanawiałam się, czy maść umieścić w denku, bo wydaję mi się, że była na receptę. Pomogła mi z wypryskami na plecach i jeśli dermatolog również wam ją przepisze - zachęcam jej spróbować!
Za to stick z Tony Moly na początku całkiem lubiłam, ale później przestał spełniać moje oczekiwania i męczyłam się z nim. Na szczęście go zużyłam, ale więcej do niego nie wrócę. To raczej produkt dla nastolatek, które nie potrzebują specjalnie dbać o skórę pod oczami. Pisałam o nim tu(klik)

 

8.Pilaten kolagenowa maseczka do ust



Fajny gadżet, ale dla mnie zdecydowanie za mało nawilża. Raczej nie kupię jej ponownie, chyba że będę chciała zrobić sobie maseczkowy wieczór z przyjaciółką :D pisałam o niej tutaj (klik)

9. Bielenda hydrobooster jelly mask i Balea maseczka z aloesem



Lubię maseczki z Bielendy, ale ta mnie zawiodła. Nie zrobiła na mojej skórze nic - ani dobrego,ani złego. Więcej o niej tutaj (klik)
Maseczkę Balea robiłam sobie z siostrą, jeszcze tego samego dnia kiedy ją kupiłam. Była fajna, nawilżyła, ale nie będę jakoś specjalnie płakać, że nie ma jej w Polsce ;) Zużyłyśmy również czarna maskę peel off (cos jak sławna maska  Pilaten), która fajnie oczyściła buzie, ale to też nie było nic spektakularnego :D niestety jej opakowanie zastygło w czarnej mazi i nie byłam w stanie wam jej pokazać.

10. Multibiomask 



Cieszę się, że miałam możliwość testowania tych maseczek. Poświęciłam im cały post na blogu -> klik


Od przyszłego miesiąca denko będzie znów pojawiało się co miesiąc. Co z tych kosmetyków znasz? :)


Buziaki
Oktawia
Copyright © 2016 Kosmetykowy Zawrot Glowy , Blogger