Creamy - marka z misją! Wysokiej jakości wegańskie kosmetyki w duchu less waste.

Hej!

Sierpień przebiegł mi w duchu #lesswaste dzięki akcji przeprowadzonej na moim instagramie wraz z marką Creamy! I choć, jak opisałam w poprzednim wpisie, te działania towarzyszą mi na co dzień, to czuję, że można zrobić jeszcze więcej, a wciąż bez wyrzeczeń. Na pewno pojawi się jeszcze wpis o kosmetycznym less waste, a dziś nawiązując do tego opowiem wam o marce Creamy - ich kosmetykach, pięknej historii i filozofii w nurcie zero waste!



Creamy to polska marka, produkująca swoje kosmetyki ręcznie w małych partiach w laboratorium przy Chmielnej 6 w Warszawie. Tam też można produkty, takie świeżutkie prosto z produkcji, kupić. Oprócz tego znajdziecie je w kilku sklepach i oczywiście przez internet! Co jednak wyróżnia markę jest fakt, że stoi za nią Polka o haitańskich korzeniach. To właśnie chęć połączenia dwóch światów sprawiła, że Pani Zofia chciała nam, Polkom, sprowadzić olej moringa. Wiedzieliście, że Creamy było jedyną marką w Polsce posiadającą ten olej?

Aktualnie oferta wciąż się powiększa, olej moringa wciąż można kupić, ale aktualnie dostępne są również inne kosmetyki jak sera, kremy czy hydrolaty. Wszystko o wspaniałych składach, bogatych i bardzo przemyślanych - tak, aby działały jak najefektywniej. Opakowania sa minimalistyczne. To proste szklane buteleczki lub słoiczki z logo, a każdy ma zawieszkę z nazwą kosmetyku, opisem i składem. Bez dodatkowych opakowań, a co ważne.. puste opakowania można zwrócić (odesłać, przynieść na Chmielną, oddać na targach) i będą one wykorzystane ponownie, a Ty dostaniesz za każdą sztukę rabat.



Kosmetyki są wegańskie, co oznacza, że nie są testowane na zwierzętach (ani żaden z surowców nie był!) oraz nie zawierają składników odzwierzęcych (typu lanolina, miód).  Kupując je warto mieć też świadomość, że marka oprócz wspomagania polskiej gospodarki, działa też na rzecz kobiet na Haiti. Dzięki olejowi moringa mają one pracę i fundusze na zapewnienie przyszłości swoim dzieciom, ale założycielka Creamy prowadzi również fundację pomagającą ludności po trzęsieniu ziemii. Ostatnio widziałam na ich instagramie, że kończą właśnie budowę szkoły w Jacmel!



Mam nadzieję, że tym długim wstępem tylko was zachęciłam do przeczytania recenzji! Mam przyjemność przetestować nowości i w moje ręce wpadły dwa hydrolaty : eukaliptusowy i czarna porzeczka. Oprócz tonizowania, wody kwiatowy mają wiele cudownych właściwości, dlatego naprawdę lubię po nie sięgać.

Eukaliptus ma  działanie przeciwzapalne i antyseptyczne, więc super do cer borykających się z niedoskonałościami, szczególnie tymi zaognionymi. Dedykowany jest też skórze wrażliwej oraz starzejącej się ze względu na przeciwutleniacze, które się w nim znajdują (mają działanie anti-aging). To fajna, delikatna mgiełka, ale.. zapach ma typowo naturalny, ziołowy. Na pewno nie każdemu podpasuje!
Skład :  Eucalyptus Globulus Leaf Water, Benzyl Alcohol*, Dehydroacetic Acid*, Aqua **




Czarna porzeczka natomiast ma działanie ściągające, anti-age i przeciwzapalne. Dzięki temu nada się do cery tłustej i muszę przyznać, że skóra po spryskaniu buzi rano tym hydrolatem mniej się przetłuszcza! Tu zapach jest.. boski. Dosłownie jakbyście weszły do ogrodu porzeczkowego. Czuć naturę, nie slodycz znaną ze sztucznych soków porzeczkowych.

Skład : Ribes Nigrum Leaf Water, Benzyl Alcohol*, Dehydroacetic Acid*, Aqua**

*konserwanty i składniki wspomagające ich działanie zaaprobowane przez organizacje certyfikujące kosmetyki naturalne (Ecocert, Cosmos), wymagane w produkcie, aby zachować jego jakość i czystość mikrobiologiczną, a więc aby hamować rozwój grzybów i bakterii.
** zawartość wody to 0,03%

 Hydrolaty są naprawdę wysokiej jakości. Czuć, że nie jest to woda z dodatkiem, a prawdziwa woda roślinna.  Każdy ma 100ml i kosztuje 49zł. Powinien wystarczyć na 3 miesiące codziennego używania :)



Creamy oprócz czystych olei tworzy na ich bazie sera. Ja testowałam Young Cacay, które zawiera m.in. olej z pietruszki, konopny, cacay oraz koenzym Q10, ekstrakt z solirodu zielnego i aż 10% witaminy C! (polecam tu poczytać o tych substancjach, każda jest bogata w co innego) Serum dedykowane jest cerze normalnej, mieszanej, naczyniowej i dojrzałej - moim zdaniem każdy, kto szuka odżywienia cery, blasku śmiało może po nie sięgnąć.



Oleista konsystencja jest zadziwiająco lekka w rozprowadzaniu. To niby typowy olejek, ale wchłania się natychmiast i prawie nie zostawia żadnej warstwy, a jednak otula skórę. Dla mnie szok i plus, ponieważ nie brudzę poduszki (przetestowane nawet przy jaśniejszej pościeli), nie lepię się i nie czuję takiego oblania się olejem rano. Na jedną aplikację wystarczą 3 krople, nie mamy być obtłuszczone. :) Ja serum używam jedynie wieczorem, zamiast kremu lub w mieszance z kremem. Dla mnie pachnie jak świeżo parzona, dobrej jakości zielona herbata.. a podobno pachnie jaśminem!



A efekty? Widoczne praktycznie po pierwszym użyciu. Po pierwszej aplikacji wieczorem rano byłam w szoku.. buzia napięta, świetlista, aksamitna w dotyku i nawilżona. Zero oleju na czole, a niedoskonałości jakieś uspokojone. Ale oczywiście na prawdziwe efekty trzeba poczekać i.. warto! Z czasem skóra wygląda niesamowicie zdrowo i jest taka mięsista, a wszystko goi się szybciej - łącznie z przebarwieniami, które widocznie się rozjaśniły. Nie wyskakuje mi po nim nic nowego, ale jak to z olejami - różnie bywa.

Skład Cannabis Sativa Seed Oil, Carum Petroselinum Seed Oil, Caryodendron Orinocense Seed Oil, Ascorbyl Tetraisopalmitate, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Tocopherol, Helianthus Annuus Seed Oil, Ubiquinone, Salicornia Herbacea Extract, Capryloyl Salicylic Acid, Jasminum Sambac Flower Extract, Caprylic/Capric Triglyceride, Linalool*, Benzyl Alcohol*, Benzyl Benzoate*.
*składniki naturalnie występujące w absolucie jaśminowym.
Serum można kupić w dwóch pojemnościach : ten 10ml kosztuje 79zł, a 30ml 159zł. (klik)



Przetestowałam też kultowy krem moringa forever! Oprócz oleju moringa jest również sezamowy i perilla, ekstrakt z tarczycy bajkalskiej, hydrolat lipowy i szczególnie pożądane ostatnio ceramidy. Krem dedykowany jest raczej skórze suchej i dojrzałej, ponieważ ma uelastyczniać, odżywiać i zmniejszać widoczność zmarszczek.



W konsystencji jest on zaskakująco nietłusty, tak samo na buzi - rano też nie czuję się nim obtłuszczona. Za to pięknie wygładza i widocznie odżywia skórę! W rozprowadzaniu jest specyficzny, bo lekko bieli i trzeba krem porządnie wsmarować, a po chwili mam wrażenie lekkiej, zastygniętej warstwy. Ja akurat za czymś takim nie przepadam i mimo pięknych efektów mi to przeszkadza, ale wiem, że moja mama mająca cerę bardzo suchą ceni sobie taką otulającą warstwę. Zapach jest specyficzny, może ciut ziołowy? Po prostu pachnie naturą!

Skład : Tilia Cordata Flower Water, Moringa Oleifera Seed Oil, Sesamum Indicum Seed Oil, Perilla Ocymoides Seed Oil, Propanediol, Cetearyl Olivate, Sorbitan Olivate, Cetyl Alcohol, Baicalin, Ceramide 2, Tocopherol, Helianthus Annuus Seed Oil, Glycine Soja Seed Extract, Xanthan Gum, Aqua, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid



Krem występuje w dwóch pojemnościach: 8g za 39zł (świetny do takiego porządnego, pierwszego wrażenia!) i 30g za 199zł. 


To marka z misją. Działająca, aktywna i robiąca dobro! Dba o środowisko, o innych, a klienci mogą korzystać z wysokiej jakości kosmetyków. Warszawiankom zazdroszczę, że możecie je sobie wybrać na żywo i.. skorzystać ze SPA w Creamy! Ja po przetestowaniu tych kilku produktów widzę znaczną poprawę w jakości skóry - jest napięta, ale nie ściągnięta, odżywiona, nawilżona. Ceny nie są najniższe, ale potraktujcie je jako inwestycję, bo składy są bogate. Te kosmetyki też będą pięknymi prezentami! 
Jestem ciekawa czy znacie markę i czym was do siebie przekonała!

Buziaki
Oktawia  

Post powstał we współpracy z marką Creamy, jednak nie wpłynęło to w żaden sposób na moją opinię o kosmetykach. Zdjęcia robiła niezawodna Ula - zostawiam wam link do jej instagrama!

6 komentarzy:

  1. Bardzo fajnie przedstawiłaś markę i nie ukrywam, że zachęciłaś mnie do poznania ich kosmetyków. Muszę dokładnie przejrzeć ich asortyment i znaleźć coś dla siebie :) Bardzo ciekawie zapowiada się krem moringa forever!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę a mnie się ten zapach eukaliptusowego ogromnie podoba właśnie! ;D Porzeczka mnie kusi teraz ;) Ale największy hit to dla mnie serum Cacay <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Po przeczytaniu artykułu na pewno skuszę się na te produkty, wszystko co jest ekologiczne świetnie się u mnie sprawdza.

    OdpowiedzUsuń
  4. ale super, nie dosyć że to kosmetyki wegańskie to do tego less waste :D kocham takie naturalne rozwiązania, które są dobre nie tylko dla mnie, ale też dla środowiska :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, dzięki różnym takim blogom i wpisom można się dowiedzieć o wielu kosmetykach, których wcześniej się nie znało. W końcu każda kobieta szuka czegoś odpowiedniego dla siebie i swoich potrzeb.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Kosmetykowy Zawrot Glowy , Blogger