Mac, Soft&Gentle - dlaczego nie zachwyciłam się kultowym produktem?

Hej!

Krótko po tym jak założyłam instagrama odkryłam rozświetlacze.. Tak bardzo pokochałam efekt jaki dają, że zaczęłam je po prostu gromadzić. Na szczęście trochę przystopowałam w tej mojej małej obsesji, choć wciąż zachwycam się nowymi kolekcjami, a firmy kuszą coraz ciekawszymi kolorami i formułami... 


W pewnym momencie miałam ochotę na Soft&Gentle Mac. W internecie same zachwyty, w końcu zdecydowałam się, że chcę aby był to mój prezent Mikołajkowy. Tak ,chyba najbardziej rozpoznawalny rozświetlacz z Maca, trafił w moje ręce.



Kupiłam go w Douglasie z wyspą Maca. Obejrzałam go sobie, ale nie było się w sumie nad czym zastanawiać, bo wcześniej przejrzałam naprawdę sporo recenzji. Urzekają mnie te minimalistyczne czarne opakowania przez które widać produkt! A jest co oglądać, bo tłoczenie jest boskie - dla mnie jest to  złoto-brązowy marmurek.


Jest to rozświetlacz wypiekany, wypukły i  bardzo wydajny,a zużycie jest mało widoczne (a mam go prawie rok). W dotyku jest mocno pudrowy, ale nie pyli się, ciężko jest nabrać więcej produktu na raz, a jednocześnie super przykleja się do pędzla.  Na szczęście nie pachnie oraz nie zapycha :)


Jego kolor jest nieoczywisty, ale to zdecydowanie ciepła tonacja. Złoto, lekko przybrudzone, wpadające w brąz i rudy, ale jednocześnie ze srebrnym blaskiem. Niby jest dość ciemny w opakowaniu, ale na mojej bladej skórze nie odcina się w żaden dziwny sposób. :) Mam i złote, i srebrne rozświetlacze, jednak on nie przypomina mi żadnego, który znam.


Od razu widać, że Soft&gentle to zupełnie inny kolor niż srebrny rozświetlacz z Lovely, ale to również inny odcień niż złotawy Diamond Illuminator od Wibo.


Pewnie wynika to z tego, że Mac ma drobinki. Są one niewielkie, ale mienią się przy każdym ruchu i dają trochę efekt 3D, choć spod nich wyłania się piękna tafla. Niekoniecznie mi się one podobają na buzi, bo choć przyklejają się ładnie do skóry, zawsze znajdę kilka poza obszarem rozświetlenia..


A jaki jest ogólny efekt? Nie tego się spodziewałam. Choć mogłam wywnioskować z nazwy, że będzie to raczej lekki dzienniak, spodziewałam się pięknej tafli, którą da się zbudować. Zamiast tego mam rozświetlacz z, co prawda pięknymi, ale jednak, drobinami, który na buzi daje efekt wypoczętej, zdrowej cery. Szczerze liczyłam po tylu zachwytach na coś wow! Przyznaję jednak, że trzyma się cały dzień i błyszczy wciąż tak samo. Jest to też mój jedyny rozświetlacz, który dosłownie sam się rozblendowuje od razu podczas aplikacji.
Jest jeszcze jedna kwestia, za którą w nim nie przepadam. Produkt trzeba wpracować w skórę, żeby było go widać - jeśli nałożę go średniej wielkości pędzlem tylko przejeżdżając, efekt będzie bardzo delikatny, dla mnie zbyt. Mniejszym można go zbudować, ale nie spodziewajcie się oślepiającego blasku.


Czy był wart 140zł? Dla mnie nie, choć rozumiem zachwyty nam nim, bo to zupełnie inna jakość, niż rozświetlacze z drogeryjnych półek. Ja wolę mocniejszy glow, a ten nadaje się raczej do minimalistycznych makijaży. :)

Co o nim sądzicie? Macie go w swoich zbiorach?

Buziaki
Oktawia

18 komentarzy:

  1. Nie mam go w swojej kolekcji i jak na razie nie jestem wymagajaca w tej kwestii. Mam dwa niskopolkowe rozswietlacze i lubie je nalozyc, ale na razie nie szukam jakis innych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mysle, ze przy normalnym uzytkowaniu dwa w zupelnosci wystarcza!

      Usuń
  2. Ładny, ale faktycznie bez tego efektu wow, a za taką cenę mogłaś go wymagać ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mam całą masę rozświetlaczy, wszystkie z dolnej półki cenowej. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Też o nim myślałam, ale w końcu się nie skusiłam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja nie skusilabym sie ponownie :) za te cene wybralabym cos innego

      Usuń
  5. ma bardzo ładny efekt na skórze ale nie wiem czy jest wart swojej ceny

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytam o nim od lat, ale jakoś mnie nie ciągnie. Chyba przez osławioną Mary Lou, miała być taka genialna, a mi się drogeryjne spodobały bardziej :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w sumie macalam Mary kilka razy, wyglada ladnie ale zawsze z niej rezygnuje..

      Usuń
  7. Nie, nie mam go, chociaż prezentuje się ślicznie. <3 Ja mam Wibo, chociaż pewnie zacznę rozglądać się za kolejnym, bo ten mi się roztrzaskał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na drogeryjnych polkach pelno jest rozswietlaczowych perelek :)

      Usuń
  8. Ja wciąż raczkuje z rozswietlaczami, a efektu tafli staram się unikać.. może z czasem do tego dojrzeje 😂 póki co takie dziennika jak najbardziej wpisał by się w moje potrzeby 😉 ż drugiej strony.. to MAC więc spodziewalam się że tafla będzie murowana. Że prędzej trzeba z nim uważać niż machać pędzlem aby było coś widać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na pewno :D poza tym dobrze to ujęłaś, mimo nazwy wciaz spodziewalam sie czegos wow, bo marke naprawde lubię :)

      Usuń
  9. Lubię dość intensywne rozświetlacze bez drobinek, dlatego się jeszcze na ten nie skusiłam. Poza tym wygląda na dość ciemny i boję, że by się u mnie odznaczał :C Jest dość drogi i wolę taką sumkę przeznaczyć na coś, z czego będę bardzo zadowolona :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja nawet o nim nie słyszałam, chyba mnie ominęła ta fata zachwytów ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Kosmetykowy Zawrot Glowy , Blogger