Trzy naturalne kremy miejskie

Hej!

Mam wrażenie, że kremy miejskie to nowość na rynku, a raczej ich popularność znacznie wzrosła  gdy pojawiły się apele o coraz to bardziej dokuczliwym i szkodliwym smogu. I.. cieszę się, że pojawiło się ich wiele, a ta gałąź kremów miejskich wciąż się rozrasta. Mają one za zadanie chronić skórę nie tylko przed smogiem, ale też przed wszelkimi zanieczyszczeniami jak dym papierosowy czy metale ciężkie, które są w powietrzu i na które narażona jest skóra w wielkomiejskiej dżungli. Bardzo często przypisywana jest im również ochrona przed promieniowaniem z komputera, tabletu czy telefonu. Takie kremy zazwyczaj pełne są antyoksydantów, wyciągów i wszystkiego co może skórę chronić i wzmacniać, bardzo często dodawany jest również SPF.

 

 


Czy warto się wiec takimi kremami zainteresować? Moim zdaniem zdecydowanie! Opowiem to na moim przykładzie..
Pochodzę z Kołobrzegu, to średnie miasto na północy Polski, nadmorskie uzdrowisko. Powietrze jest tam zdecydowanie czyste (zawsze wieje, absolutnie zawsze.. :D), jest dużo zieleni. Mieszkając tam bardzo rzadko czułam smród w powietrzu (w mieście nie ma kamienic, a jak są to odnowione i zazwyczaj znajdują się tam usługi typu fryzjer), latem jest ograniczenie dotyczące wjazdu samochodów ciężarowych, władze dbają, aby było możliwie ekologicznie (w końcu to uzdrowisko). Po przeprowadzce do Szczecina szybko zauważyłam różnicę w powietrzu, zimą bardzo często szybciej się męczyłam, bolały mnie płuca, a skóra była dosłownie pokryta warstwą brudu (widać to przy demakijażu). Jednak latem czy wiosną jest niewiele lepiej, bo jeździ bardzo dużo samochodów, a z kamienic unosi się często śmierdzący dym.




Tę różnicę czuję i widzę realnie. To nie jest oderwana eko-propaganda, a niestety rzeczywistość. Gdy zaczęłam zauważać jak brudna jest moja skóra,często również rozdrażniona, jak nawet woda, którą myję ''czyste'' ręce po spacerze robi się szarawa, jak włosy śmierdzą i są oblepione.. stwierdziłam, że krem miejski PRZYNAJMNIEJ zimą w większym mieście jest absolutną koniecznością w walce o ładną, zdrową cerę. Taki krem ma za zadanie tworzyć warstwę, aby to wszystko co było w powietrzu nie miało bezpośredniego kontaktu z twoją delikatną skórą! Akurat mam otwarte trzy kremy miejskie, wszystkie polskich, naturalnych marek i chętnie wam je ze sobą zestawię, także zapraszam na porównanie, bo mimo, że te kremy teoretycznie należą do tego samego zbioru to różnią się dosłownie wszystkim. Od składu, przez konsystencję, na opakowaniu kończąc.

Mokosh regenerujacy krem do twarzy anti-pollution malina 60ml 148zł


Dostępny jest w dwóch pojemnościach, 15ml i 60ml. Mam tę większą i nie spodziewałabym się, że w tym ciemnym, minimalistycznym słoiczku jest aż tyle kremu. Choć określenie krem w tym przypadku nie do końca mi pasuje, to dla mnie malinowy budyń do twarzy! I nie odbierz tego źle, ja bardzo lubię tę konsystencje, bo mimo pewnej ciężkości produkt wchłania się szybko, a na skórze po chwili robi się satynowy w kierunku matu - jak po silikonach. Na początku nawet szukałam ich w składzie.. :)


Krem bezproblemowo się aplikuje i nosi, spokojnie nakładam go pod makijaż. Mimo treściwej konsystencji polecałabym go raczej do cery normalnej, mieszanej i tłustej ze względu na jego wykończenie. Nie skusiłabym się raczej na niego przy cerze wrażliwej, bo mój facet właśnie taką cerę mam i pojawiło się u niego po aplikacji podrażnienie i zaczerwienienie. Raz też wszedł u mnie w reakcje z innym kosmetykiem i również pojawiło się podrażnienie. Krem też dość mocno pachnie, co na pewno nie każdemu będzie odpowiadało.

Skład: Aqua, Coco-Caprylate/Caprate•, Glyceryl stearate•, Argania Spinosa Kernel Oil, Cetearyl alcohol•, Glyceryl Stearate Citrate•, Cetearyl Olivate•,  Rubus Idaeus (Raspberry) Seed Oil, Oenothera Biennis (Evening Primrose) Oil, Sorbitan Olivate•, Propanediol•, Sodium Hyaluronate, Pyrus Malus (Apple) Juice, Prunus Persica (Peach) Juice, Triticum Vulgare (Wheat) Seed Extract, Hordeum Vulgare Seed Extract, Panax Ginseng Root Extract, Daucus Carota Sativa Root Oil, Squalane•, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Glucosyl Ceramide, Glycerin•, Tocopherol, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Cellulose, Glyceryl Caprylate•, Glyceryl Undecylenate•, Parfum, Dehydroacetic Acid••, Pentylene Glycol••, Benzyl Alcohol••
• Surowiec pochodzenia roślinnego
•• Zatwierdzony przez organizacje certyfikujące naturalne kosmetyki


Co sprawia, że nazywamy ten krem miejskim? Zawiera:
soki owocowe (z jabłek i brzoskwini) bogate w witaminy, kwasy owocowe oraz składniki mineralne wykazujące działanie przeciwrodnikowe,
 kompleks ekstraktów, który chroni przed działaniem metali ciężkich,
wyciąg z korznia rzeń-szenia, który wspomaga działanie antyoksydacyjne,
oleje roślinne, które są źródłem witaminy E, która chroni przed działaniem wolnych rodników

Orientana bio krem aktywnie ochronny anti pollution moringa i cytryniec 50ml 65zł



Pierwsze w oczy rzuca się tu opakowanie i jest ono.. wyróżniające! Niskie, a grubawe, na szczęście z air lessem (chyba? To znaczy, ze krem wypychany jest do góry). Bardzo wygodne w obsłudze, choć przez to, że jest grubawe, to jednak średnio się ten krem przewozi. Cała pompka to też dla mnie za dużo na jedną aplikację, ale spokojnie da się wycisnąć pół - to dla mnie ilość optymalna. Krem jest dość gęsty, rozprowadza się sprawnie, ma poślizg, ale jednocześnie trochę bieli i jest lekko tępawy (zapewne przez spf). Buzia się po nim świeci, a jednocześnie nie wytłuszcza się, choć.. czuć go na skórze, jest dość ciężki. To w moim odczuciu idealny krem miejski na mrozy, bo otula skórę! 

Raczej nada się do cery mieszanej, ale nie mocno przetłuszczającej się i normalnej. Przy cerze tłustej może być za ciężki, a przy suchej za to za mało nawilżający(chyba, że da się pod spód na przykład nawilżające serum). Z tej trójki to właśnie krem z Orientany zabrałabym na zimową wycieczkę w góry! Ma zapach naturalny i bardzo lekki jak na tę markę.

Skład:  Aqua, Caprylic/Capric Triglyceride, Glycerin, Isoamyl Laurate, Cetearyl Alcohol, Propanediol Dicaprylate, Solanum Lycopersicum Seed Oil, Ethylhexyl Triazone, Bis-Ethylhexyloxyphenol Methoxyphenyl Triazine, Glyceryl Stearate Citrate, Diethyloamino Hydroxybenzoyl Hexyl Benzoate, Tocopherol, Moringa Pterygosperma Seed Extract, Schisandra Chinensis Fruit Extract, Sodium Hyaluronate, Helianthus Annuus Seed Oil, Propanediol, Xanthan Gum, Sodium Stearoyl Glutamate, Glyceryl Caprylate, Sodium Phytate, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Leuconostoc/Radish Root Ferment Filtrate, Perfum, Citric Acid.

Śmiało można go nazwać kremem miejskim, bo zawarty w nim ekstrakt z nasion moringi tworzy warstwę chroniącą przed zanieczyszczeniami powietrza, w tym smogiem, oraz wzmacnia procesy antyoksydacyjne. Znajdziemy tu również ekstrakt z cytryńca, który chroni przed toksynami i zanieczyszczeniami z powietrza. Dodatkowo zawiera niski (15) faktor SPF, który jest dodatkowym atutem i spełnia działanie ochronne przed promieniowaniem.

Creamy For your fusion 30g 199zł

 

Najlżejszy z trzech przedstawionych tu kremów miejskich. Ma konsystencję lekko podbitej śmietany, bardzo przyjemny i delikatny. To małe, szklane opakowanie skrywa 30g produktu, a do tego można je marce odesłać i otrzymać rabat na zakupy #lesswaste !
Dla mnie to typowo dzienny krem do cery normalnej, mieszanej, a może i nawet przetłuszczającej się. Po jego nałożeniu rano od razu czuć takie złagodzenie i otulenie skóry, ale bez obtłuszczenia, bo krem wchłania się po chwili całkowicie zostawiając cerę rozświetloną, a skóra jest miękka i odżywiona! Po tym kremie wszelkie niedoskonałości, podrażnienia, wysypki czy alergie są złagodzone i od razu przynosi ulgę.

Skład: Rosa Damascena Flower Water, Carapa Guaianensis Seed Oil, Moringa Oleifera Seed Oil, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Sclerocarya Birrea Seed Oil, Shea Butter Ethyl Esters, Cetearyl Olivate, Aqua, Glycerin, Sorbitan Olivate, Cetyl Alcohol, Glycine Soja Seed Extract, Tocopherol, Glyceryl Stearate, Bisabolol, Euterpe Oleracea Fruit Extract, Ceramide 2, Helianthus Annuus Seed Oil, Rosmarinus Officinalis Extract, Xanthan Gum, Sodium Phytate, Citric acid, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate

Skład jest tutaj bardzo konkretny, zwróćcie uwagę, ze zamiast wody jest hydrolat. Krem pachnie bardzo naturalnie, producent określa to jako zapach botaniczny. A dlaczego jest to krem miejski? Kluczowy olej moringa wykazuje działanie odżywcze, ale również przeciwzapalne, olej jojoba za to wzmacnia skórę, a olej marula chroni ją przed czynnikami zewnętrznymi. Jest również ekstrakt z owoców acai bogaty w przeciwutleniacze i składniki mineralne, a bisabolol łagodzi rozdrażnioną i wrażliwą cerę.

Od góry : Creamy, Mokosh, Orientana


Jeśli mam wybierać, to na co dzień w cieplejsze dni wybrałabym Creamy, a na zimę i w góry  Orientanę. Mokosh polecam do skóry, która potrzebuje lekkiego otulenia i dawki odżywienia na dzień, ale zdecydowanie nie do cery wrażliwej. Testowałam te produkty w różnych warunkach, solo i pod makijaż.. Creamy mam na jedno użycie, Mokosha jest pół i Orientany też około pół! :)
Kremy tutaj przedstawione nie są tanie, zdecydowanie. I niestety ten najdroższy podoba mi się najbardziej. Przy nazwach zostawiłam wam linki gdzie możecie przejść od razu na stronę producenta!

Mam nadzieję, że pomogłam i jeśli nigdy wcześniej nie miałaś kremu miejskiego, a mieszkasz w dużym mieście.. to teraz się na niego zdecydujesz! :) 

Buziaki
Oktawia

13 komentarzy:

  1. Za Orientaną nie przepadam, ale pozostałe dwa kremy bardzo ciekawią. Szkoda, że Mokosh nie jest do wrażliwej skóry, chętnie bym wypróbowała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja używam Mokosh a mam wrażliwą skórę i... nie jest źle;)

      Usuń
  2. Najbardziej zaciekawił mnie krem z Mokosh. Samą markę znam i bardzo lubie, jeszcze żaden kosmetyk od nich mnie nie zawiódł, dlatego na pewno wypróbuję i ten kremik :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostatnio zastanawiałam się właśnie nad fenomenem miejskich kremów. Ja przeprowadziłam się z małego miasteczka na mazurach do Gdyni. Choć w Gdyni powietrze jest dobrej jakości to woda już jest inna. Widzę to po włosach. Zawsze jak pojadę do rodziców i myję tam włosy to wyglądają one dużo lepiej :P Nie znam tych trzech kremów choć o tym mohosh słyszałam. mam chyba nawet próbkę. Miałam też próbkę kremu miejskiego od resibo i wydawał się fajny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. a juz chciałam kupic ten kremik mokosh ale chyba sie wstrzymam bo tez mam wrazliwa cere i duzo rzeczy mnie uczula a tani on nie jest, dzęki za recenzje!

    OdpowiedzUsuń
  5. Mój faworyt - Orientana! :) Moringa nazywana Jest drzewem życia i ja po tym kremie mam wrażenie, ze moja skóra jest mocno odżywiona, promienna, a zapach moringi i cytrynca odżywia moja dusze ❤️

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mój faworyt to Orientana ❤Opakowanie,zapach,działanie same atuty Świetnie sprawdza sie pod makijażem

    OdpowiedzUsuń
  8. Cytryniec z moringa faktycznie najlepiej sprawdza się w zimowej aurze. Moja skóra ma naturalne zabezpieczenie, nie czerwieni się i nie przemarza, jak po innych "zimowych" kremach. Kupię ponownie 😊

    OdpowiedzUsuń
  9. Dla mnie krem z moringą od Orientany to cudowność tego lata!Super nadaje się pod make'up,wygładza strukturę skóry, do tego fajnie chroni nie tylko przed słońcem, ale też przed klimatyzacją.Duży plus za konsystencję-krem jest leciutki, praktycznie nie czuję, że mam go na twarzy, ale działa jak prawdziwa bomba odżywcza. Rewelacja!

    OdpowiedzUsuń
  10. U mnie również sprawdził się anti pollution Orientany, pracuje w klimatyzowanych pomieszczeniach i skóra jest mocno odwodniona i często podrażniona, dlatego zwracam szczególną uwagę na pielęgnację ochronną.Dodatkowo mieszkam w dużym mieście, gdzie jakość powietrza bywa okrutna.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja się ostatnio bardzo polubiłam z marką Orienta ale nawet nie zwróciłam uwagi, że mają krem "miejski" bardzo fajne rozwiązanie muszę sprawdzić czy skuteczne :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Kosmetykowy Zawrot Glowy , Blogger