Pod lupą : Ministerstwo Dobrego Mydła

Hej!

Postanowiłam wprowadzić na bloga nową serię! Myślałam nad nią od dawna, ale wciąż nie mogłam się do niej zebrać. Uznałam, że Polska marka, i to ze Szczecina, w którym aktualnie studiuję, jest idealna na jej rozpoczęcie :) No tak, ale nie wyjaśniłam o co chodzi.. W jednym wpisie będzie pojawiało się kilka produktów jednej marki, lub z tej samej kategorii, z recenzjami, tak zbiorczo. Co prawda w dzisiejszym poście pojawią się tylko trzy kosmetyki, ale nie chcę tworzyć recenzji dziesięciu produktów w jednym. Może i brzmi to dość skomplikowanie, ale mam nadzieję, że pod koniec będziesz już wiedziała o co mi chodzi i dasz mi znać co sądzisz.



Ministerstwo Dobrego Mydła to mała, rodzinna manufaktura mydlarska- stworzona przez siostry! Wszystkie produkty wyrabiane są ręcznie, w pracowni w Szczecinie, z dobrych produktów :) Dodatkowo kosmetyki są również ręcznie pakowane i oklejane, co moim zdaniem jest wspaniałe i czuć w tym serce. Opakowania są minimalistyczne, przejrzyste i proste graficznie - na każdym znajduje się skład wraz z opisem kosmetyku, czyli tak jak uwielbiam! <3 Testowałam trzy (choć właściwie to dwa..) produkty z MDM : półkulę różaną, peeling śliwka oraz mój facet używał olejku do brody. :) Wszystko kupiłam na Bazarze Smakoszy w Szczecinie i firmy można szukać właśnie na większych targach (szczegółowe info u nich na stronie), a stacjonarnie ich produkty znajdziesz w sklepiku w Warszawie. Oczywiście prężnie działa ich strona internetowa, z której można wszystko zamówić prosto do domu - > klik
Markę kojarzę od dawna, ale tak naprawdę bliżej zapoznała mnie z nią przyjaciółka, która niesamowicie zachwalała olejki i mydła.


Różaną półkulę chwyciłam bez zastanowienia, bo tak mi się spodobał jej zapach! Co prawda musiała poczekać z użyciem aż pojadę do rodziców, bo u siebie nie mam wanny, ale... była warta czekania. <3 Zaraz po rozpakowaniu urzekł mnie jej wygląd. Piękna, bielutka, z kawałkami płatków róży. Pachniała subtelnie, choć wyraźnie różą. I to nie taką sztuczną :)


Po wrzuceniu półkuli do wody delikatnie musowała i po chwili rozpuściła się całkowicie, a w całej wannie można było dostrzec małe kawałki płatków róży. Zapach wciąż był delikatny i subtelnie unosił się w całej łazience. Wchodząc do wody od razu zauważyłam, że jest ona jakby oleista - to za sprawą tego pięknego, bogatego składu!


Poza przyjemnymi aspektami wizualnymi i pięknym zapachem, zachwycił mnie efekt po tej półkuli. Skóra po wyjściu z wanny była nawilżona, odżywiona, gładka i pachniała cudownie! Zdecydowanie nie wymagała dodatkowego nawilżenia, nawet po porządnym wytarciu się ręcznikiem. Super, że ta tłusta warstwa w wodzie nie zostawiła tłustego filmu, po którym miałabym ochotę ponownie się kąpać. ;) Jedynie o czym należy pamiętać, to to, żeby uważać wchodząc do wanny - łatwo jest się pośliznąć.

Skład(tłumaczenie) : Soda oczyszczona, kwasek cytrynowy,  masło shea, olej ze słodkich migdałów, olej z pestek winogron, olej ryżowy, pełne mleko, olej z dzikiej róży, olejek eteryczny z róży geranium, różowa glinka francuska, płatki róży damasceńskie
Półkula kosztuje 6,50zł/60g -> klik



Peeling śliwka jest chyba najpopularniejszym kosmetykiem z MDM. Oprócz super składu cudownie pachnie i chyba dzięki temu pokochało go tyle kobiet! Mi przypomina zapach delicji, słodki, delikatny, aż ma się ochotę go jeść. Mogłabym mieć wszystkie kosmetyki o takim zapachu.


Peeling ma dość zbitą i sypką konsystencję, a drobinki cukru nie są najmniejsze - to wpływa na to, że jest porządnym zdzierakiem. Zdecydowanie czuć, że peelinguje i mi się to podoba. O dziwo, zawsze mam wrażenie, że tak mocno pocieram, a skóra nigdy nie jest zaczerwieniona czy podrażniona.


 Szczególnie lubię go używać do pielęgnacji nóg, na których mam najbardziej suchą skórę z całego ciała. Po użyciu tego produktu nie muszę się już niczym balsamować, bo zostawia skórę odżywiona, miękka i nawilżoną :) Jest ona pokryta olejkami, ale totalnie nie jest to tłusta warstwa, którą znam z drogeryjnych peelingów!
Warto mieć też na uwadze, że opakowanie jest szklane - trzeba uważać, żeby nam nie spadło. No i przez to jest dość ciężkie ;)

Skład(tłumaczenie): Cukier trzcinowy, olej z pestek śliwki francuskiej, witamina E, olej ze słodkich migdałów, olej z pestek winogron, olej z awokado, masło kakaowe, masło shea, olej makadamia, wosk pszczeli, ferment z rzodkwi, ekstrakt z kokosa, skwalan z oliwek, olej z rącznika, aromat kosmetyczny, gliceryna roślinna
Peeling kosztuje 38zł za ok 300g - > klik


Do powyższych produktów dostałam próbkę olejku do brody, choć właściwie nie ja, a mój facet, który był ze mną wtedy na targach. Miał ode mnie nakaz używania tego kosmetyku i codziennie, skrupulatnie nakładałam mu olejek na brodę.. Tak, żeby nie zapomniał, i chciałam obserwować efekty! :D



Olejek konsystencją przypomina mi serum do zabezpieczania końcówek włosów. Cieszę się, że nie jest bardzo wodnisty, bo tak nakładał się sprawnie i przyjemnie, po wcześniejszym rozprowadzeniu go między palcami wystarczyło wczesać w brodę, oczywiście dotykając skóry! Napisałam ''oczywiście'', bo produkt pielęgnuje nie tylko same włosy na brodzie, ale również skórę oraz dba o mieszki włosowe :) Moim zdaniem to świetnie rozwiązanie, bo wielu facetów boryka się z problemem przesuszenia twarzy pod brodą, bo nie chcą nakładać tam tłustego kremu, żeby nie obciążyć włosów.
Zapach jest przyjemny, delikatny, o dziwo nie ''typowo męski''. Działanie olejku zauważalne było od pierwszego użycia, bo broda była od razu zmiękczona, ułożona i pięknie się błyszczała - ale wiesz, bez takie obtłuszczenia ;) Również skóra pod brodą uspokoiła się, była nawilżona - absolutnie olejek jej nie podrażnił, ani nie pojawiły się niedoskonałości.
Taka próbka wystarczyła na naprawdę wiele aplikacji. Gdybym stała teraz przed wyborem olejku do brody to zdecydowanie postawiłabym właśnie na ten.

Skład  (tłumaczenie): macerat z liści zielonej herbaty w oleju słonecznikowym, skwalan, olej rycynowy, olej abisyński, sterole z owocu granatu, olej kameliowy (herbaciany), olej z nasion bawełny, olej krokoszowy, olej jojoba, skwalan z trzciny cukrowej, witamina E, mieszanka olejów roślinnych standaryzowanych w kierunku kwasów omega 3 i 6, olej z lnianki siewnej, aromat, olej kokosowy frakcjonowany, witamina A, olej mastyksowy, olejek eteryczny cobaiba, benzyl benzoate, limonene, linalool, citral, cinnamal (alergeny naturalnie występujące w olejkach eterycznych i aromatach
Olejek kosztuje 69zł za 30 ml - >klik 


Marka mnie zachwyciła i.. chcę więcej! :) Zastanawiam się na jakie kosmetyki tym razem postawić - może Ty mi coś podpowiesz?  

Buziaki
Oktawia 

22 komentarze:

  1. ten peeling śliwkowy z chęcią bym przetestowała :) Zapowiada się genialnie :)

    u mnie właśnie pojawił się nowy post ;)
    https://pani-blondynka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Już kilka razy słyszałam o tej marce i jestem zaintrygowana. Nie mogę się doczekać wyjazdu do PL aż będę mogła ją wypróbować ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez wiele slyszalam i czytalam, ale tego trzeba po prostu samemu sprobowac :)

      Usuń
    2. Takitammotyl, możesz zamówić produkty przez internet, na stronie sklepu MDM z dostawą za granicę Ja mieszkam we Francji i już kilka razy zamawiałam. Koszt przesyłki do Francji to 70zl, na stronie można znaleźć do jakich krajów i za ile wysyłają. Albo poprostu do nich napisać, zawsze udzielają zadowalających odpowiedzi i doradzają

      Usuń
  3. Cudowne kosmetyki! Na pewno kiedyś je przetestuję.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie na konkurs! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chętnie bym wskoczyła do wanny z tą kulą! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. okropnie kuszą mnie ich kosmetyki i na pewno zrobię zamówienie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. naprawde warto! ja na pewno bede sie zapoznawac blizej z ich oferta :D

      Usuń
  6. Peeling bym w pierwszej kolejności przetestowała >3

    OdpowiedzUsuń
  7. Przyznam, że nic jeszcze nie miałam z MDM.

    OdpowiedzUsuń
  8. Peeling śliwkowy już dawno mnie kusi. Na blogach same ochy i achy pod jego adresem, więc na pewno go niebawem przetestuję. Póki co z MDM miałam mydło z węglem i miętą piprzową "Czekomięta" i było rewelacyjne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja tez myslalam łeee... mialam kilka fajnych peelingow ktore lubie. Ale ten to cos innego, niespotykanego. Przy pierwszym kontakcie troche dziwila mnie jego konsystencja, ale ostatecznie jest milosc!!

      Usuń
  9. O! Pozdrawiam Szczeciniankę :D Trochę mi wstyd, że używałam ich produktów a nie wiedziałam, że są stąd :D Mam peeling, kule do kąpieli i olejki, które czekają na przetestowanie. Za to mydełka kocham od pierwszego użycia *.* Mam "Czerwony pieprz" i "Węgiel" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To, że Ty jesteś ze Szczecina dowiedziałam się właśnie na Szczeciniankach, gdy jedna z pań polecała Cię do makijażu.. :D Ja tez dowiedzialam sie przypadkiem, ze sa stad :)

      Usuń
  10. Ten peeling mam w zapasach, a poza tym jeszcze kilka mydełek ♥ Uzywałam dwóch innych kul o kąpieli, zresztą już widziałaś ten wpis i widzę, że obie jesteśmy zadowolone. Mam nadzieję, że moje odczucia co do peelingu śliwkowego będą podobne ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja sie ostatecznie na żadne mydełko nie zdecydowałam, bo niekoniecznie taka forma w pielęgnacji mi odpowiada. :D

      Usuń
  11. Używam już drugie opakowanie peelingu, najlepszy według mnie z dostępnych na rynku.
    Co do olejku do brody, to mój mąż zdecydowanie odmówił stosowania (ahh faceci), a miałam kilka próbek z racji kilku zamówień, więc stosuje go do olejowania moich włosów i skóry głowy przed myciem, pachnie przecudnie à włosy po nim są miękkie i sprężyste.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Kosmetykowy Zawrot Glowy , Blogger