Seria Kali Musli Orientana - warto? Czy naprawdę te kosmetyki łagodzą?

Hej!

Niezależnie czy macie skórę suchą, tłustą, odwodnioną czy zanieczyszczoną.. na pewno każdej z was zdarzają się alergie czy podrażnienia. Mi zdecydowanie za często, bo a to mam czerwoną i rozdrażnioną skórę po maseczce czy peelingu, a to wyskakuje mi na buzi alergia, a to nowy kosmetyk mnie uczuli. I co wtedy? Aloes na mnie nie działa, moja skóra zaognia się wtedy jeszcze bardziej, przy produktach z pantenolem jest lepiej, ale tak naprawdę to zazwyczaj musiałam to przeczekać. Dlatego tak mnie zaskoczyła seria Kali Musli z Orientany, która widocznie łagodzi i to w ekspresowym tempie! Testowałam nie tylko na sobie, ale o tym w dalszej części wpisu.. :)

 


Seria Kali Musli składa się z czterech kosmetyków : krem kuracja na noc, krem na dzień, peeling enzymatyczny i płyn micelarny.  Dedykowana jest cerom wrażliwym i naczyniowym, co w sumie oznacza, że każdy może po nią sięgnąć. Cała seria ma głównie za zadanie uspokoić cerę, zmniejszyć wrażliwość i nadreaktywność.

Płyn micelarny 



Zacznę od najsłabszego produktu z całej czwórki, bo ten płyn mnie w ogóle nie zachwycił. Zmywa ok, ale wcale nie jest tak delikatny jak bym tego chciała. Zdarzało się, że szczypały mnie po nim oczy.. Plus mam wrażenie, że nie jest wydajny, a 150 ml kosztuje aż 45 zł.
Dużo lepiej sprawdził mi się do przemywania buzi niż do samego demakijażu (ale pamiętajcie, że płyny micelarne trzeba zawsze zmywać). Ma fajny skład, jest bezbarwny i bezzapachowy, ale mimo to uważam, że nie warto i do niego nie wrócę.

Skład : Aqua, Propanediol, Caprylyl/Capryl Glucoside, Glycerin, Betaine, Althaea Officinalis Root Extract, Curculigo Orchioides Root Extract, Mannitol, Lecithin, Sodium Lactate, Glyceryl Caprylate, Sodium Cocoyl Glutamate, Biosaccharide Gum-1, Sodium Levulinate, Sodium Anisate, Potassium Sorbate, Sodium PCA, Sodium Benzoate, Sodium Phytate, Sorbic Acid, Alcohol, Citric Acid.

Peeling enzymatyczny 



To dopiero zaskoczenie! Kurczę, do tej pory uważałam, że nie ma peelingu enzymatycznego dla mnie. Słynne 3 enzymy z Tołpy szczypały mnie tak, że nie mogłam wytrzymać, po peeling z Resibo, tak zachwalanym, byłam cały dzień czerwona i piekła mnie skóra.. i powiem szczerze, że przy pierwszym razie po peelingu Kali Musli nie widziałam efektów i też czułam  się zniechęcona. Po jakimś czasie stwierdziłam jednak, że nałożę ciut grubszą warstwę, odmierzę czas i przede wszystkim wymieszam peeling! I tak po 10 minutach doznałam szoku. Skóra była miękka, gładka, odżywiona, i taka.. wręcz lśniąca.  Bez suchych skórek i oczyszczona, po prostu wow.A przy tym nic mnie nie szczypało! Dlaczego więc za pierwszym razem byłam zawiedziona? Peeling jest oleisty na co nie zwróciłam uwagi przy otwieraniu i po prostu.. wyleciał prawie sam olej! To więc z mojej winy i niedoczytania produkt nie zadziałał.


Myślę, że na zdjęciu widać jego olejową konsystencję.  Nie ma się jednak czego obawiać, bo buzia wcale nie jest po tym peelingu oblepiona. Właściwie nie ma żadnej ''warstwy'', bo przy kontakcie z wodą peeling zamienia się w emulsję, która bardzo łatwo się zmywa.
Mogę się jedynie przyczepić do tubki. Jest dość mała i na klik, za co plus, ale ciężko jest połączyć produkt w środku i pierwsze co wycieka trochę oleju, a dopiero później peeling. Niby mi to nie przeszkadza, ale pewnie łatwiej byłoby mi uzyskać jednolitą konsystencję, gdyby tubka była ciut bardziej miękka.
Peeling kosztuje 50zł za 50ml co jest rozsądną ceną. Szczególnie będą z niego zadowolone osoby z cerami bardzo wrażliwymi, które źle reagują na każde pocieranie, oraz te borykające się z aktywnymi zmianami. U siebie zauważyłam, że jak mam skorę kapryśną, wyskakują mi czerwone krosty i zrobię ten peeling to cera znacznie lepiej się regeneruje i wszystko jest od razu mniej widoczne i uspokojone.

Skład: Vitis Vinifera Seed Oil, Glyceryl Stearate, Polyglyceryl-4 Oleate, Jojoba Esters / Helianthus Annuus Seed Wax / Acacia Decurrens Flower Wax / Polyglycerin-3, Mangifera Indica Seed Butter, Aleurites Moluccana Seed Oil, Hydrogenated Rapeseed Oil, Avena Sativa Kernel Flour, Kaolin, Bromelain, Papain, Curculigo Orchioides Root Extract, Dipotassium Glycyrrhizate, Tocopherol, Helianthus Annuus Seed Oil, Propanediol, Aqua, Glycerin, Parfum.

Krem na dzień 



To jest kosmetyk do zadań specjalnych! Szok z ilu sytuacji dosłownie ratował mi skórę.. ale może najpierw co nieco o nim opowiem. Na stronie ta wersja opisana jest jako lekki krem, ale nie powiedziałabym, że jest taki leciutki. Po aplikacji czuć ochronną, lekko olejową warstwę - spokojnie jednak przy cerze tłustej mogę wykonywać na nim makijaż i nic nie spływa. Wchłania się szybko, a skóra jest odżywiona, rozświetlona, mięciutka i zregenerowana. Łagodzi wszystko co pojawia się na skórze i opiszę wam trzy zupełnie różne sytuacje gdy się nim ratowałam:
- po upalnym dniu w sukience miałam odparzone uda, niestety. Miejsce czerwone, spuchnięte.. bolało przy chodzeniu, czułam stały dyskomfort. Wpadłam na pomysł posmarowania tego odparzenia kremem i poszłam spać. Rano szok, bo nic już praktycznie nie bolało i zniknęła cała opuchlizna. Spokojnie, bez bólu nałożyłam spodnie.
-moja siostra poparzyła się na buzi preparatem od dermatologa w okolicy ust. Wyglądało to źle, bolało ją przy otwieraniu buzi, schodziła skóra, wszystko czerwone i najgorsze, że nic nie dawało jej ulgi. Nakładała aloes, produkty z pantenolem po opalaniu, no dosłownie nic się nie zmieniało. Zaryzykowalyśmy i nałożyła ten krem, a po kilku godzinach stwierdziła, że już tak nie szczypie. Po kilkukrotnej aplikacji, na drugi dzień była ogromna różnica, którą zauważyłam też ja i mama, a przez dwa dni było tylko gorzej.
- zazwyczaj miałam ultra podrażnioną skórę po goleniu,  cierpię wtedy kilka dni.. ale tu w ramach przeciwdziałania nałożyłam na świeżo ogoloną skórę krem. Nie pojawił się żaden obrzęk ani podrażnienie, nic nie było zaczerwienione. Szok.

Skład:  Aqua, Ribes Nigrum Seed Oil, Oryza Sativa Bran Oil, Isoamyl Laurate, Propanediol, Glycerin, Propanediol Dicaprylate, Squalane, C12-C16 Alcohols, Titanium Dioxide (CI 77891), Cetearyl Alcohol, Palmitic Acid, Tocopherol, Curculigo Orchioides Root Extract, Althaea Officinalis Root Extract, Lycium Barbarum Fruit Extract, Jojoba Esters Helianthus Annuus Seed Wax / Acacia Decurrens Flower Wax / Polyglycerin-3, Hydrogenated Lecithin, Mica, Sodium Stearoyl Glutamate, Xanthan Gum, Helianthus Annuus Seed Oil, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Sodium Phytate, Parfum, Tin Oxide, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Alcohol, Citric Acid.


u góry wersja na dzień, na dole na noc


Tej wersji używam do tych ''trudniejszych przypadków'', gdy potrzebuję dodatkowo tej warstwy ochronnej. Jak widać, sprawdza się nie tylko do twarzy.

Kuracja na noc 



To jest dla mnie nocny plasterek, taka całonocna maska łagodząca. Ma lekką konsystencję, znacznie lżejszą niż wersja na dzień, trochę przypomina emulsję i nie zostawia tej warstwy (choć czuć, że jest krem na buzi!). Ogólne odczucia co do niego mam takie same jak do wersji na dzień, bo również świetnie łagodzi, regeneruje i nawilża. Kuracją ratuję się, gdy np pojawia mi się wysypka i skóra w tym miejscu też się przetłuszcza, bo jest przesuszona.. Dosłownie wszystko goi się w ekstremalnym tempie. Wcześniej, gdy pojawiały mi się krosteczki (wielokrotnie pokazywałam wam to na insta..) to ich znikanie trwało tydzień, a teraz na trzeci dzień nie ma śladu. Tę wersję nakłada też mój facet po goleniu, ponieważ ma bardzo wrażliwą buzię i zawsze mu czerwieni przez to skóra na policzkach. Aplikacja kremu i po chwili wszystko złagodzone, nie piecze i.. dość szybko znika zaczerwienienie. Kuracja pomaga mi też w takich ''codziennych'' rozdrażnieniach, nakładam ją po całym dniu noszenia makijażu, żeby skórę uspokoić.

Skład:  Aqua, Propanediol, Glycerin, Coco-Caprylate/Caprate, Isoamyl Laurate, Butyrospermum Parkii Butter, Caprylic/Capric Triglyceride, Glyceryl Stearate Citrate, Polyglyceryl-4 Cocoate, Cera Alba, Triticum Vulgare Germ Oil, Vitis Vinifera Seed Oil, Cetyl Alcohol, Sucrose Stearate, Sucrose Distearate, Tocopherol, Allantoin, Curculigo Orchioides Root Extract, Chlorella Vulgaris Extract, Biosaccharide Gum-1, Dipotassium Glycyrrhizate, Sodium Hyaluronate, Helianthus Annuus Seed Oil, Glyceryl Caprylate, Sodium Ricinoleate, Sodium Phytate, Xanthan Gum, Benzyl Alcohol, Sodium Levulinate, Sodium Anisate, Dehydroacetic Acid, Parfum, Alcohol, Citric Acid.



Gdybym miała je porównać to wersja na dzień jest dla mnie bardziej do zadań specjalnych, do skór które wymagają większego otulenia i uspokojenia, podczas gdy wersja na noc jest dosłownie taką łagodzącą otoczką po cięższym dniu. Oba kremy absolutnie świetne, jestem w nich zakochana i będę kupować kolejne sztuki. Jak widać działają na trzech różnych cerach i łagodzą tak samo pięknie. Plusem są opakowania typu air less z pompką, czyli nic się nie marnuje.
Obie wersje mają po 50ml, są bezbarwne i bezzapachowe i kosztują po 55zł.

Tę serię wyróżnia na pewno brak zapachu, ponieważ większość kosmetyków marki Orientana pachnie naprawdę intensywnie i wielu osobom to przeszkadza. Zostawiam wam link do mapki gdzie można te kosmetyki dostać w waszej miejscowości i okolicy : https://www.orientana.pl/gdzie-kupic/
Dodam jednak, że widziałam je stacjonarnie w Hebe, więc można je zapewne złapać co jakiś czas na promce :D


Który kosmetyk Cię najbardziej zainteresował?
A może coś z tej serii już testowałaś?

Buziaki
 Oktawia 

Dostałam kosmetyki od marki Orientana w paczce PRowej, jednak post nie jest przez nikogo sponsorowany.

10 komentarzy:

  1. Z tej serii nie miałam okazji jeszcze nic testować, ale chętnie wypróbowałabym peeling. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Od lat jestem wielką fanką marki Orientana !
    Lubię ich działanie, skład i zapach :-)
    Świetny wpis, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiem, ze z ich zapachami jest wiele kontrowersji - wiele ich kosmetykow pachnie naprawde intensywnie! Przy tej serii nie ma tego problemu :D

      Usuń
  3. Uwielbiam tą nowość kali musli. Akurat szukałam czegoś na podrażnioną, zmęczoną cerę i kuracja na noc działa jak wybawienie. Nawilża i odżywia, chętnie kupię peeling i ten korektor:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Peeling i punktowy koncentrat to moje must have! Sprawdziły mi się świetnie :) A ulubiony krem do twarzy od Orientany to nowość z grzybkami Reishi ❤️

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja z serii Kali musli używam płyn micelarny a moja mama wrażliwiec straszny peeling enzymatyczny.Obie jesteśmy zachwycone 💚

    OdpowiedzUsuń
  6. Warto!Ta linia jest fenomenalna, bo tak jak pisałaś-każdej z nas zdarzają się podrażnienia skóry i ta linia świetnie je łagodzi. Ale jest też niezastąpiona po różnych zabiegach, kiedy delikatne i naturalne kosmetyki odbudowujące skórę są bezcenne.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Kosmetykowy Zawrot Glowy , Blogger